Jak narządy wewnętrzne mogą wpływać na ból kręgosłupa?

Wyobraźmy sobie sytuację, gdy przychodzimy do gabinetu z bólem między łopatkami, a terapeuta po przeprowadzeniu wywiadu i badania , oznajmia nam, że jest on spowodowany tym co dzieje się z żołądkiem. Brzmi dziwnie? W jaki sposób narząd, który leży w całkiem innym miejscu w ciele może mieć wpływ na dolegliwości kręgosłupa?

Kiedy przyjrzymy się anatomii sytuacja nieco się rozjaśnia. Za przykład weźmiemy powyższą sytuację, związaną z bólem odcinka piersiowego. Tak się składa, że unerwienie żołądka pochodzi z obszaru między łopatkami, są to konkretnie segmenty kręgosłupa od th5 do th9. Napięcia w okolicy tego organu, lub zaburzenia wydzielania enzymów trawiennych a co za tym idzie gorsze trawienie, będą bodźcowały segmenty drogą neurologiczną. Jest to tak zwany odruch somato-wisceralny.

No dobrze, ale co w sytuacji kiedy nigdy nie bolał nas żołądek, a badania nie wskazują na występowanie patologii tego narządu? Czy nadal może być on problemem?

Okazuje się, że tak. Wszystko to przez nieco inne włókna nerwowe zaopatrujące trzewia. Jeżeli dokucza nam ból mięśni, na przykład po zbyt mocnym treningu, uszkodzone włókna mięśniowe wysyłają informację do mózgu przez neurony alfa. Są to struktury, które bardzo szybko przekazują impulsy nerwowe. Dlatego ból, który odczuwamy jest łatwy do zlokalizowania, występuje stosunkowo szybko po urazie i ma charakter pieczenia lub kłucia. Trochę inaczej ma się sytuacja z narządami wewnętrznymi. Mózg o podrażnieniu danego organu dowiaduje się za pomocą neuronów beta. Te struktury nerwowe przewodzą impulsy wolniej w stosunku do neuronów alfa. Dlatego wcześniej zaczną boleć nas mięśnie w obszarze unerwienia danego narządu, niż sam narząd. Ból wtedy często jest odczuwalny jako rozlany, raczej na pewnym obszarze niż punktowo. Pacjenci mówią, że czują sztywność i ćmienie traktowane zwykle jako duży dyskomfort.

 

Po co takie komplikacje, ze strony organizmu? Czy nie wystarczyłby jeden rodzaj włókien nerwowych? Gdyby układ nerwowy trzewi miał taką samą czułość jak układ szkieletowo-mięśniowy, czulibyśmy jak nasze pożywienie pokonuje całą drogę trawienia. Zaburzałoby to zdecydowanie naszą uwagę.

Kiedy odczuwamy dolegliwości w miejscu samego żołądka, świadczyć to może o bardziej zaawansowanej przypadłości np. wrzodach. Podrażnienie układu nerwowego narządu jest wtedy tak duże, że wystarcza aby aktywować bezpośrednie unerwienie. Inną sytuacją jest przypadek, kiedy niewielkie podrażnienie trwa dość długo.

Osteopatia radzi sobie bardzo dobrze na tym polu. Terapia, którą się wtedy stosuje nosi nazwę osteopatii wisceralnej. Nie znaczy to, że w przeciągu jednego zabiegu można wyleczyć wrzody żołądka, ale terapia wisceralna jest w stanie znacząco zmniejszyć dolegliwości bólowe, oraz przyspieszyć okres leczenia.

Często podrażnienie narządu jest na tyle niewielkie, że nie występuje tam jeszcze stan chorobowy, ale na tyle duże, że odczuwamy ból rzutowany. Takie sytuacje mają miejsce, kiedy organ jest podrażniony w wyniku stresu, czy złej diety. Wówczas stosując osteopatię wisceralną można z sukcesem zażegnać problem, bez konieczności stosowania medykamentów, które jak wiadomo podrażniają śluzówkę narządów wewnętrznych co dodatkowo podrażnia organ.